Translate

niedziela, 11 sierpnia 2013

Dywanik

Hm... działo się wiele, tyle, ze nie sposób ogarnąć jednym zdaniem...Bo tak...Oczywiście sezon ogórkowy, a ja uwielbiam wszystkie je, te ogórki i te inne w słoiki pakować, więc oddałam się zajęciu z pasją i energią, są i kiszone i korniszony i sałatki i różne inne pyszności , ale o tym kiedy indziej.I jeszcze te upały...a Mazury zob owiązują, bo jestem z Mazur właśnie, i żeby ulżyć sobie i dać ujście energii moim małym córeczką, każdą wolną chwilę spędzałyśmy nad jeziorem na plaży...
 Jednak wieczorami kiedy dzieci zasypiały, upał był mniejszy, a weki czekały na transport do piwnicy, ja oddawałam się swojemu ulubionemu zajęciu.
 Szydełkowałam. Kiedy biorę szydełko do ręki mam wrażenie, ze wszystko co przyjdzie mi do głowy, każdy projekt jest do zrealizowania. To narzędzie jest tak proste w konstrukcji i tak łatwe w obsłudze, że z cała pewnością ktoś kiedyś stworzył je własnie dla mnie.



 Dzisiaj chciałabym pokazać Wam dywanik. Powstał do pokoiku dziewczynek. Powstał bo taka była potrzeba.  Te dostępne w sklepach... nie koniecznie można wyprać w pralce( jeśli mozna, to jakoś tak się kruszą ... , i sztuczne one takie jakieś- te dostępne dla mojej kieszeni ;)). W wracając do tematu zrobiłam dywanik do pokoju dzieci, w 100% eco, bo raz , że bawełniany, dwa z materiału pozyskanego z rynku wtórnego... to znaczy tak po prostu- powstał z prześcieradeł , które nabyłam w second handzie. Jutro, pojutrze przejdzie testy w warunkach hmm mega ekstremalnych.Moje córeczki na pewno sprawdzą ile dywanik wytrzyma.... o wynikach poinformuję. Wspomnieć muszę , ze poprzednicy, których nabyłam w drodze kupna w pięknych sklepach nie wytrzymały kontaktu z  mazakiem, ketchupem, i w sumie to nawet nie chcę wiedzieć czym jeszcze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz