Translate

wtorek, 27 sierpnia 2013

O pewnym szarym sweterku historia

W piątek to było... W piątek więc tak przez przypadek do second handu mojego ulubionego zajrzałam. W moje ręcę wpadł przecudnej urody szary sweterek, całkiem nowy, z portfelowym wiązaniem śliczny sweterek. Nie  myślałam dużo, to fakt, zapłaciłam, i zdobycz do domu przyniosłam i....I okazałam się, ze rozmiar "s" to już nie jest mój rozmiar. Tak, ja to nawet czułam od jakiegoś czasu...ale , kobietą tłumaczyć nie muszę, taki był świetny ten sweter na zbliżającą się jesień, że aż! No i co ? Hm... nie lubię jak coś tak leży bez przeznaczenia. Sprułam ten sweter nieszczęsny, no fakt nie swymi rękami, pomogły mi przyjaciółka i siostra. I oto tak w weekend w tak zwanym międzyczasie powstała ekipa "na szaro" zrobiona









Ten duży Miś jest na pierwszym planie, bo jutro pozna Filipa i razem z Filipem, będzie poznawał świat

2 komentarze:

  1. Hahaha...czytając ten post widzę siebie, kupującą kolejny za mały sweter lub parę spodni, bo przecież w najbliższym czasie wezmę się za siebie, ogranicze słodycze i ciuszek będzie akurat ;D Szkoda, tylko że zaraz po przyjściu do domu rzucam się na kolejny kawałek sernika...bo taki wspaniały zakup trzeba jakoś uczcić ;D
    Piękne miśki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. o to to, bo o siebie nalezy zabdać, sernikowi nigdy nie odmówię! cieszę się, ze podobają Ci się moje Miśki

    OdpowiedzUsuń