Witajcie. Zacznę od razu od sedna sprawy. Mamy remont. Powstaje moja pracownia. Miejsce , w którym w spokoju i ciszy ( tu puszczam oko do wszystkich, którzy wiedzą jak to jest w spokoju i ciszy pracować w domu z dwojgiem bardzo energicznych dzieci) będę mogła oddać się w pełni swojej pasji. Pracownia będzie na poddaszu, w pomieszczeniu, które do tej pory pełniło funkcję jedynie suszarni. Remont, który miał trwać dzień, dwa... trwa już drugi tydzień. Mój "kierownik budowy" czyli T uspakaja mnie jednak i mówi, że teraz to już bliżej niż dalej, taaaaaa, a jest tak
Teraz, kiedy do Was piszę "kładą się" regipsy. W domu hałas, mnóstwo kurzu, ale cel uświęca środki! Wytrzymamy! i już za chwilę pochwalę się kompletem zdjęć nowej, pięknej, przestronnej pracowni. A teraz proszę słoneczniki, które pomimo zawieruchy związanej ze zmianami w naszym ustabilizowanym życiu zrobiły mi niespodziankę i zakwitły. Dlaczego mnie to tak zaskoczyło? Tego lata mój niewielki ogród absolutnie został przeze mnie zaniedbany, i kiedy do niego zaglądam zaskakuje mnie to jak bardzo dobrze radzą sobie moje roślinki. No tak rozgadałam się zbędnie, a miały być słoneczniki... o tak proszę prezentują się na z lekka zakurzonym dzisiaj biurku.
I jeszcze z ostatniej chwili, chusta, która właśnie dotarła do swojej nowej włascicielki
Wracam na budowę, bo może moja przesympatyczna ekipa remontowa ma ochotę napić się kawy, albo coś przekąsić. Pozdrawiam
Translate
sobota, 21 września 2013
niedziela, 8 września 2013
O tym co się działo
Witam, napisać muszę o tym co się działo. Działo się wiele. Postanowiłam założyć firmę. Postanowienie powzięłam i poczyniłam kroki ku temu niezbędne. I w cale to nie jest takie trudne. Urzędy, które jawiły mi się jako bezduszna machina biurokracji, to zwyczajni ludzie, którzy chętnie pomagali, ba! czasami nawet w obrazkach prawie tłumaczyli mi co robić należy dalej. Nieodzowną przy takich działaniach jest współpraca z profesjonalnym biurem rachunkowym. Ja lepiej trafić nie mogłam. Pani Bożena i jej zespół i momentach moim zdaniem tragicznych i nie do ogarnięcia okazały się źródłem wiedzy i ostoją spokoju tak bardzo mi potrzebną. I dzieje się, dzieje się tak dużo, że po tych dwóch latach "bycia" w domu mam wrażenie, że wpadłam w oko cyklonu, uczę się wszystkiego naraz od rozmów z kontrahentami po kalkulację, chłonę wiedzę jak gąbka wodę, tylko jeszcze szukam odpowiedzi na na jedno pytanie- "Co zrobić, żeby dobę rozciągnąć?"... czasu mi brak prawie na wszystko. Ale! jest dobrze! Wczoraj byłam w Piszu na pierwszych "występach", byłam ja i moje miski, koszyki, dywaniki, czapki i szaliki.Było fantastycznie.
A dzisiaj nie robiłam pierwszy raz od nie wiem kiedy tego lata nic, to znaczy cały dzień spędziłam w domu z dziećmi. Dziewczynki i T i ja potrzebowaliśmy takiej chwili bycia razem i to była cudowna niedziela. Byliśmy na grzybach.Teraz w kuchni unoszą się zapachy grzybów, które suszą się do kapusty na wigilię, dzieci śpią, a ja Wam pokaże co słychać w lesie
Czuć jesień, dzień był bardzo ciepły, ale las pachniał wilgotną ziemia i grzybami, drzewa zmieniły kolor z dojrzałej zieleń w złoto.Rozkwitły wrzosy tworząc barwne dywany pokryte motylami i szumiące pszczołami , które zbierały nektar na pyszny, słodki miód.Leniwe upalne lato powoli ustępuje pracowitej jesieni, nawet ptaki szumnie przelatują z drzewa na drzewo, żeby w hałaśliwym gwarze smakować pomarańczowo-czerwone owoce jarzębiny, głogu i dzikiej róży.
U mnie w kuchnie też są grzybki. Moje grzybki szydełkowe, o takie właśnie
Pozdrawiam ciepło, u dobrego dnia życzę :)
A dzisiaj nie robiłam pierwszy raz od nie wiem kiedy tego lata nic, to znaczy cały dzień spędziłam w domu z dziećmi. Dziewczynki i T i ja potrzebowaliśmy takiej chwili bycia razem i to była cudowna niedziela. Byliśmy na grzybach.Teraz w kuchni unoszą się zapachy grzybów, które suszą się do kapusty na wigilię, dzieci śpią, a ja Wam pokaże co słychać w lesie
Czuć jesień, dzień był bardzo ciepły, ale las pachniał wilgotną ziemia i grzybami, drzewa zmieniły kolor z dojrzałej zieleń w złoto.Rozkwitły wrzosy tworząc barwne dywany pokryte motylami i szumiące pszczołami , które zbierały nektar na pyszny, słodki miód.Leniwe upalne lato powoli ustępuje pracowitej jesieni, nawet ptaki szumnie przelatują z drzewa na drzewo, żeby w hałaśliwym gwarze smakować pomarańczowo-czerwone owoce jarzębiny, głogu i dzikiej róży.
U mnie w kuchnie też są grzybki. Moje grzybki szydełkowe, o takie właśnie
Pozdrawiam ciepło, u dobrego dnia życzę :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)